Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi pabloXT z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 42772.43 kilometrów w tym 4456.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.85 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 17918 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy pabloXT.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:96.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:07:21
Średnia prędkość:13.06 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:96.00 km i 7h 21m
Więcej statystyk
  • DST 96.00km
  • Czas 07:21
  • VAVG 13.06km/h
  • Sprzęt GÓRAL - HISTORIA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rok 2010

Sobota, 19 czerwca 2010 · dodano: 10.05.2011 | Komentarze 0

Na wiosnę kumpel kupił rower. Całkiem miły Kellys. Parę razy wybraliśmy się na szybkie przejazdy i stwierdziliśmy, że trzeba gdzieś dalej się wybrać. Więc zaproponowałem wspólny wyjazd w moje rodzinne strony. Sobota, picie jedzenie w plecaki i ruszyliśmy. Pierwszy kryzys przyszedł szybko przynajmniej na mnie bo już w Ostromecku jak okazało się, że trzeba pod górkę znaleźć inna trasę bo jest zakaz dla rowerów (po prostu zniechęciło to mnie). Po paru minutach udało się ominąć jakoś górę i poszliśmy dalej jak strzały. Pierwszy przystanek zrobiliśmy na końcu Unisławia. Zdawało się, że jest spoko kondycja. Przekąsiliśmy coś i dalej w drogę. Droga ubywała całkiem całkiem zważywszy na dość równy teren. Następny przystanek - Chełmża i tu już powoli zaczynały się dawać we znaki kilometry ale najgorsze miało dopiero nastąpić. Po ujechaniu następnego odcinka trasy postanowiliśmy zrobić grubszy przystanek gdyż do celu było już tylko (albo jeszcze aż)ok 15 km. No i tu się zaczęły schody gdyż po około pół godziny postoju wsiadając na rowery okazało się, że nogi za bardzo nie chciały kręcić ale co tam jakoś jedziemy. Ujechaliśmy ok 5km i znowu przystanek - gdy usiadłem zaczęły brać skurcze w nogi i wtedy pomyślałem tak blisko celu ale nie dam chyba rady. Jakoś się zebraliśmy i poszli jak wybiło 90 km na liczniku to dostaliśmy taką moc w nogach, że nie było siły żeby ktoś nas zatrzymał zwłaszcza gdy cel był już w zasięgu ręki. I w taki sposób udało się nam przejechać najdłuższy dystans w jeden dzień. Może to dla kogoś kto czyta niewiele te 96 km ale dla nas to było naprawdę coś.


Kategoria Większe wyprawy